Kiedy zaczynałam urządzać pokój Asi, miała niecałe dwa lata. Ukończenie projektu zajęło mi prawie rok. Od początku wiedziałam, że będzie to pokój dla dwójki dzieci, więc starałam się wszystko rozplanować tak, by w przyszłości zmieścić jeszcze drugie łóżko oraz stolik i krzesełko. I te pojawią się na jesieni – tak planuję wprowadzić Matiego do pokoju siostry, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie jest to pokój trzyletniej dziewczynki, w którym Asia uwielbia spędzać czas. Postaram się krótko, w punktach przedstawić, jakie miałam założenia:
1. Wszystko w zasięgu ręki Asi. Łóżko, stolik, krzesełko wiadomo, że dostosowane są do wzrostu dziecka. Ale chciałam żeby Asia miała pod ręką także wszystkie zabawki i ubrania. Dlatego książki i zabawki stoją w regale kallax (który chyba wszyscy znają), ustawionym poziomo – także nawet to co leży na nim jest łatwo dosięgnąć. Ubrania Asi są w dwóch dolnych szufladach komody malm, skąd może wyjmować sobie sama ubrania, co też robi i czasem przebiera się po pięć razy dziennie. Górne szuflady są Matiego, no jest trochę poszkodowany, że nie będzie mógł sam ich wyjmować, ale pokój jest nieduży i na dodatek kompletnie nieustawny, więc wzięłam komodę wąską a wysoką. Ale myślę, że jako chłopiec nie będzie miał z tym problemu.
2. Minimalna ilość mebli. Pokój nie jest duży – ma 9 m2. Ale przede wszystkim jest nieustawny. Jedna ściana to wysokość 1,30m, ponieważ jest pod skosem. Druga ściana (ta krótsza) to okno. Drzwi znajdują się na styku ściany numer trzy i cztery. Przy czym na ścianie numer trzy nie mogę postawić nic większego, bo z jednej strony są właśnie drzwi, a z drugiej zasłoniłabym okno na ścianie numer dwa. Nie chciałam tego pokoju zagracić, a przecież są jeszcze zabawki większe, które stoją na podłodze. Skrzynka z lalkami, krzesełka, worek z klockami, kuchnia, konik na biegunach.
3. Białe meble. Zabawki są tak kolorowe, a Lego Duplo to już wszystkie barwy tęczy, więc po co męczyć oczy dokładając kolorowe meble i ściany. Postawiłam na biel.
4. Dodatki. Myślałam o naklejkach, ale w końcu okazało się, że mamy tyle rzeczy do powieszenia na ścianach, że nie ma co dokładać jeszcze naklejek.