Zamordowana zostaje dziewczyna. A potem druga. Ich ciała są mocno okaleczone. Czyżby w Lipowie pojawił się seryjny morderca? Policja w Brodnicy tworzy zespół śledczy pod kierunkiem kontrowersyjnej komisarz Klementyny Kopp. Dołącza do nich Daniel Podgórski. Rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem. Czy uda się zapobiec kolejnym zbrodniom? Czy to rzeczywiście seryjny morderca?
Najlepszą rekomendacją dla tej powieści niech będzie to, że nie tylko nie odkryłam mordercy, ale nawet w głowie mi nie postało, że to może być ta osoba. Mam metodę na typowanie mordercy, nie będę jej tutaj zdradzać, żeby wam nie psuć zabawy przy innych książkach, bo przeważnie się sprawdza, jednak w przypadku „Więcej czerwieni” mój sposób nie zdał egzaminu. Od początku miałam wytypowaną jedną osobę, byłam tak pewna, że to właśnie ona jest mordercą, że nawet kiedy autorka podrzucała mi inne tropy, to owszem gdzieś tam miałam je z tyłu głowy, ale mój główny typ pozostawał niezmieniony. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy okazało się, że mordercą jest osoba, której w ogóle nie wzięłam pod uwagę. Ani razu nie przyszła mi na myśl. Motywu też nie zgadłam.
Mocną stroną „Więcej czerwieni” są bohaterowie. Mamy tu nieco inny zestaw policjantów niż w „Motylku”, co akurat mnie ucieszyło, bo okropnie wkurzał mnie Paweł Kamiński i cieszę się, że go tym razem nie ma. Za to jest Wiktor Cybulski i Grzegorz Mazur. Pierwszy to wymuskany ideał policjanta, bardzo elegancki, bardzo elokwentny, smakosz i znawca dobrej kuchni, ubrany w najwyższej jakości garnitur. Drugi to wyznawca kultu ciała, tężyzny fizycznej i wychowania wojskowego. Wygrywa ten kto jest silniejszy, a słabi zawsze muszą przegrać. Najbardziej dumny jest z syna, wysokiego, barczystego, przystojnego Kamila, który służy w marynarce. Te dwie tak różne postacie świetnie kontrastują ze sobą w całej historii. Gdzieś pomiędzy nimi jest Daniel Podgórski, który równoważy te dwa światy. Mniej za to w tej części Weroniki, a więcej Klementyny Kopp. Wreszcie poznajemy historię nietypowej policjantki i dowiadujemy się co nieco o jej życiu prywatnym, niektóre moje podejrzenie się sprawdziły, inne sprawy mocno zaskoczyły. Nie ma wątpliwości, że komisarz Kopp to bardzo ciekawa charakterologicznie postać. Trudno ją rozgryźć, a przywdziana maska trzyma się mocno i pani komisarz dba o to, by nigdy jej nie zrzucać. Ponadto zaciekawiła mnie historia Mileny Król i trochę żałuję, że została w taki sposób rozwiązana.
„Więcej czerwieni” to doskonale skonstruowany kryminał. Jeśli uda wam się odgadnąć kto jest mordercą to naprawdę chapeau bas. Puzyńska pięknie posługuje się językiem polskim, książkę doskonale się czyta, wartka akcja, wciągająca fabuła i fascynujący bohaterowie to niewątpliwie największe atuty tego kryminału. Dla mnie ogromną zaletą zarówno w „Motylku” jak i w „Więcej czerwieni” były także bardzo dobrze nakreślone charaktery morderców i motywy ich działania. Myślę, że autorka sporo czasu spędza na tworzeniu portretów – profili osobowościowych postaci, które mają być zabójcami. Bohaterowie ci są dopracowani w najdrobniejszych szczegółach i choć dopiero pod koniec książek dowiadujemy się kto popełnił zbrodnię, to przecież od początku pojawiają się rozdziały, w których sprawa przedstawiana jest z punktu widzenia mordercy. To tam najlepiej widać co dzieje się w głowie zbrodniarza, choć motyw nie zawsze jest jasny.
„Więcej czerwieni” Katarzyny Puzyńskiej to świetny kryminał, który z pewnością wart jest Waszej uwagi. Najpierw jednak przeczytajcie „Motylka”, ale zróbcie to szybko, bo dotąd ukazały się już cztery powieści autorki, a piąta ma mieć premierę w grudniu.