Powyższy opis sugerowałby, że historie Anny i Marty są podobne. Jednak jest to mylne wrażenie. W dalszej części opowieści ich drogi się wyraźnie rozmijają i bohaterki nie mają ze sobą nic wspólnego. Poznajemy przeszłość Marty, szczęśliwe dzieciństwo u boku ukochanej babci, ucieczkę z domu i zagubienie w wielkim mieście. Potem ‘Kopciuszek’ spotkał swojego księcia, ale niestety nie żyli razem długo i szczęśliwie.
Ewa Bauer gra na emocjach. Moich i Waszych. Historia, którą opowiedziała w „Kurhanku Maryli” chwyta za serce i duszę. Przy okazji „Malowniczego” Magdy Kordel pisałam, że nienawidzę płakać nad książką. W ogóle nie lubię smutnych historii. Jednak są takie powieści, obok których nie sposób przejść obojętnie, nawet jeśli wiemy, że wylejemy morze łez, i do takich należy właśnie „Kurhanek Maryli”. Wzrusza. To jest największa zaleta i największa wada tej książki (jeśli ktoś nie lubi płakać). Autorka bardzo sugestywnie opisuje życie Marty, pewnie dlatego, że jest ono tak bardzo realne. Bo bohaterkami tej historii mogłaby być każda z nas. I dlatego wywołuje tak żywe reakcje, wzbudza emocje, o które większość czytelniczek pewnie by się nie podejrzewała. Pokazuje, że świat, który wydaje nam się idealny, wcale taki nie jest, a bajkowe z pozoru życie, to bardzo często historia z drugim dnem.
„Kurhanek Maryli” to historia zagubionej kobiety. Kobiety walczącej o własne szczęście, uczącej się by stawiać na siebie i liczyć na siebie. Pragnącej odnaleźć własne ja i móc je zachować. Być samodzielną, mieć własne zdanie i podejmować własne decyzje. Kochać i być kochaną. Mieć poczucie własnej wartości i być jej świadoma. Wydaje się takie proste, prawda? A wcale nie jest. Często właśnie walka o własne ja to najtrudniejsze zadanie z jakim przyjdzie nam się zetknąć w życiu.
Talent literacki Ewy Bauer rozkwita z każdą kolejną książką. „Kurhanek Maryli” to najlepsza jej powieść, w której autorka skupiła się nie tylko na wstrząsającej historii bohaterki, ale również na przekazie do czytelników. Walczcie o swoje, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście kimś słabszym, kimś gorszym, że nie należy się z wami liczyć. Wierzcie w siebie, bo tylko będąc szczęśliwą możecie dać szczęście innym.
„Kurhanek Maryli” to jedna z tych książek, przy której będą wam potrzebne chusteczki. Wykańcza psychicznie, rujnuje emocjonalnie, wzbudza współczucie, złość, ale i nadzieję. I to jest chyba najważniejszy element tej historii – nadzieja, która pozwala wierzyć w poprawę losu. Sięgnijcie po tę niezwykłą powieść, bo niejednokrotnie was ona zaskoczy, zasmuci i pewnie czasami wkurzy. Jednak po jej przeczytaniu spojrzycie inaczej na własne życie i być może docenicie sprawy, które do tej pory były wam obojętne.