Na wstępie autor przedstawia zarys tamtych czasów, obyczajów towarzyskich panujących w sferach artystycznych i najbardziej znane nazwiska. Koper oprowadza czytelnika po ulubionych przez aktorów reżyserów kawiarniach i knajpkach. Zaglądamy do łódzkiej filmówki, która wtedy właśnie stała się oazą dla artystycznych dusz, ale także była centralnym punktem na łódzkiej mapie imprez. W tym rozdziale poznajemy również krótką historię Poli Raksy, która chyba już zawsze pozostanie Marusią, bohaterką „Czterech pancernych i psa”.
W kolejnych rozdziałach Koper przybliża biografie Andrzeja Wajdy, Tadeusza Łomnickiego, Bogumiła Kobieli, Jerzego Skolimowskiego, Daniela Olbrychskiego i Beaty Tyszkiewicz. Dwóch reżyserów, trzech aktorów i aktorka, bez których właściwie nie można była zrealizować żadnego filmu, czy sztuki teatralnej. Najbardziej podobały mi się i zainteresowały rozdziały o wielkich aktorach Tadeuszu Łomnickim i Bogumile Kobieli. Łomnicki, czyli Michał Wołodyjowski zagrał wiele wspaniałych ról, oddając się w pełno wykonywanemu zawodowi, co mocno odbiło się na jego życiu prywatnym. Jednocześnie jako jeden z niewielu artystów należał do partii i wierzył, że może coś dobrego zrobić. Jego nadzieje zgasły dopiero w 1981 roku. Zmarł na scenie i chyba to jest największy dowód wdzięczności, jaki teatr mógł mu dać.
Bogumił Kobiela – gwiazda komedii lat sześćdziesiątych to przykład niewykorzystanego potencjału. Aktor marzył o rolach dramatycznych, tymczasem obsadzany był przede wszystkim w komediach, może ze względu na jego niebywałe poczucie humoru. W książce pełno jest historii o żartach jakie robił swoim kolegom wspólnie z innym wspaniałym aktorem Zbigniewem Cybulskim. Zresztą Kobielę i Cybulskiego łączyła wielka przyjaźń, nie tylko razem pracowali zarówno w Krakowie, Trójmieście i Warszawie, ale nawet kupili do spółki motor. Obaj zginęli tragicznie w krótkim odstępie czasu.
Ostatni rozdział to dla mnie crème de la crème, bowiem opowiada o mojej ulubionej gwieździe srebrnego ekranu Beacie Tyszkiewicz. Aktorka miała bardzo burzliwe życie uczuciowe, ale również zawodowe. Zaledwie kilka razy pojawiła się na deskach teatru, poświęcając się głównie sztuce filmowej. Dama polskiego kina, arystokratyczne maniery i uroda sprawiły, że jej role w takich filmach jak „Lalka”, „Popioły” czy „Rękopis znaleziony w Saragossie” zyskały uznanie publiczności i krytyków. Ja akurat najbardziej lubię rolę arystokratycznej ciotki, którą Pani Beata zagrała w filmie „Zakochani”.
„Gwiazdy kina PRL” to jak na razie przedostatnia książka Sławomira Kopra z cyklu elit PRL. Kolejna ma ukazać się w czerwcu (za dwa tygodnie) i nosić będzie tytuł „Życie towarzyskie elit PRL”. Autor pierwotnie planował cały cykl na pięć książek, tymczasem w przygotowaniu jest właśnie szósta część i z pewnością będą kolejne. Póki co na szczęście autor robi sobie i czytelnikom przerwę. „Gwiazdy kina PRL” to doskonała lektura, z której możemy się dowiedzieć jak wyglądało życie znanych i lubianych w tym trudnym dla Polski okresie. Zwłaszcza rozdział o Tadeuszu Łomnickim pokazuje różne podejście do władzy ludowej i do osób, które w nią wierzyły, czy też były w jakiś sposób związane. Koper już tradycyjnie nie ocenia, nie krytykuje, ale obiektywnie przedstawia wszystkie za i przeciw i pozwala czytelniom na wyciąganie własnych wniosków. Zachęcam was do przeczytania tej pozycji, bo jest to bardzo przyjemna lekcja historii.