„Dziwni” to historia Bartholomew i jego siostry Hettie, którzy żyjąc w dziewiętnastowiecznym Londynie muszą ukrywać się przed ludźmi. Dlaczego? Dlatego, że są dziwni, należą do gatunku, który pojawił się w Anglii kilkanaście lat wcześniej w sposób niewytłumaczalny i który musiał przystosować się do życia w nowych warunkach. Pewnego dnia tacy jak Bartholomew i Hettie zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach . Rodzeństwo staje w obliczu zagrożenia.
Jednak „Dziwni” mimo, że jest to dobry debiut literacki, to jednak nie zasługuje na miano świetnej powieści, co najwyżej niezłej. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu niewykorzystanego potencjału. W trakcie lektury cały czas miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, mianowicie bliższego opisania historii feyrów. Autor nie dał czytelnikowi możliwości poznania tych postaci. Bardzo powierzchownie tłumaczy skąd się wzięli, kim są i dlaczego pozostali w Londynie. Również sama kwestia ‘dziwnych’ nieakceptowanych ani przez feyrów ani przez ludzi pozostaje bardziej w sferze domysłów czytelnika, gdyż wyjaśnienia autora są pobieżne. Bohaterowie, Bartholomew, Hettie, Artur Jelliby, Pan Lickerish są słabo przedstawieni. Nie poznajemy ich uczuć, emocji, marzeń, autor nie daje nam możliwości utożsamienia się z nimi, wczucia w ich sytuację i przeżywania tych wszystkich wydarzeń, których stali się uczestnikami. Ponadto mimo mrocznej atmosfery jaka spowija Londyn, brakowało mi magicznej otoczki, która chociażby z samej obecności feyrów i mojej ulubionej ‘damy w śliwkowej sukni’ powinna być mocno odczuwalna.
Podsumowując „Dziwni” Stefana Bachmanna to bardzo przyjemna bajeczka dla dzieci i młodzieży. Niewymagająca, lekka, dobrze się czyta. Autor całkiem dobrze rozpoczął swoją ścieżkę literacką i jego kolejne książki mogą być coraz lepsze. Mimo niedociągnięć „Dziwni” z pewnością są warci przeczytania, ale raczej polecałabym ją młodym czytelnikom.