Julia to pięćdziesięciolatka, matka dwóch dorosłych córek, zapracowanej bizneswoman Anki i wiecznie skwaszonej trudami macierzyństwami Ewy. Julię właśnie zostawił po wielu latach życiowy partner. Kobieta postanawia zainwestować w siebie, swoje marzenia i swoją przyszłość. Wyjeżdża na Kretę, by tam odnaleźć szczęście.
Historia jak wiele innych. Jest porzucona bohaterka, która chce zmienić swoje życie, jest niedoceniająca ją rodzina (egoizm córek irytował mnie ogromnie), jest wyjazd, przygoda i niebezpieczeństwo. Zabrakło mi jednak tego czegoś, tego pazura właśnie. Magdalena Kawka stworzyła fajną opowieść, napisaną lekkim i płynnym stylem, którą bardzo dobrze i bardzo szybko się czyta. Jako, że akcja toczy się w Grecji, w książce jest opowiedzianych mnóstwo historii związanych z Kretą i jej mieszkańcami. Cała fabuła jest mocno oparta na czasach II wojny światowej i odkryciach archeologicznych. I to jest ogromny plus książki. Bardzo dużo interesujących faktów z życia Krety, faktów nieznanych z historii powszechnej, a więc obcych dla większości Europejczyków, już nie mówiąc o odleglejszych zakątkach świata.
Bohaterowie, zarówno Julia, jak i mieszkańcy niewielkiej miejscowości Falasarna to ciekawa grupa charakterów. Julia, młoda emerytka, atrakcyjna kobieta, mądra, wykształcona, inteligentna. Emma, bardzo bogata starsza pani, Martin Niemiec o polskich korzeniach, od których stanowczo się odżegnuje, nieco zwariowana Lotta, Goran trochę dla mnie nieodgadniona postać. Razem stanowią konglomerat dość tajemniczy, mający swoje sekrety, ale też jeden konkretny cel.
Fabuła, jak i bohaterowie bez zarzutu, bardzo dobra, ciekawie poprowadzona intryga, kilka wątków bez trudu układających się w całość. Natomiast co do tego zapowiadanego niebezpieczeństwa, tutaj jestem mocno rozczarowana. Nastawiłam się na powieść obyczajowo – kryminalną, nie żeby od razu strzelaniny musiały być, ale zabrakło mi właśnie tego pazura. Szybko toczącej się, zapierającej dech akcji, lawiny zdarzeń i tego co by wciągnęło mnie mocno w lekturę. Tymczasem wątek sensacyjny uważam za niedopracowany i jakiś taki mdły i zbyt beztroski. Rozczarowało mnie również zakończenie powieści, takie proste, nieskomplikowane, nie przynoszące żadnych emocji. „Wyspa z mgły i kamienia” to bardzo dobrze napisana powieść obyczajowa, świetna lektura zwłaszcza na wakacje, ale jako kryminał jest słaba. W zależności od tego czego oczekujecie od tej książki spodoba się wam lub nie. Decyzja należy do was.