„Klaudyna powraca” przedstawia główną bohaterkę jako kobietę dorosłą, niespełna trzydziestoletnią. Klaudyna przebywa w Casamène u swojej przyjaciółki Annie, ponieważ . Renaud, mąż Klaudyny leczy w szwajcarskim sanatorium gruźlicę. Kobiety wspominają swoich byłych kochanków, romanse i skandale, których były bohaterkami. Wszystko się zmienia, gdy do posiadłości przybywa Marcel, pasierb Klaudyny. Młody mężczyzna wprowadza zamieszanie do uporządkowanego życia kobiet, wspomnienia zaczynają przeplatać się z opowieściami o paryskich skandalach, plotkach i intrygach.
Ciężko odnieść mi się do poprzednich książek, bo jak zwykle zaczęłam od końca. Jednak „Klaudyna powraca” to bardzo wyważona powieść. Choć mam pewne obiekcje do nazywania jej powieścią, ma raptem 190 stron. Uważam jednak, że autorka zakończyła całą serię w pięknym stylu. Nie tylko językowym, bo Colette to kobieta mądra, inteligentna, z doskonałym piórem literackim, członkini Akademii Goncourtów i Królewskiej Belgijskiej Akademii Języka i Literatury Francuskiej, ale przede wszystkim literackim, fabularnym. Klaudyna jest postrzegana jako alter ego Colette, a książki są mocno autobiograficzne. Dlatego ostatnia część cyklu uznawana jest za pożegnanie autorki z Klaudyną, ale i z młodością swoją, zakończeniem pewnego etapu w życiu. Bohaterka wraz z Annie bardzo pięknie opowiadają o swoich przygodach, głównie erotycznych, przy czym to skandale Annie są tutaj na pierwszym planie. Klaudyna zamiast wspominać woli trochę pointrygować, zwłaszcza że okazje same pchają jej się w ręce.
Książka jako podsumowanie wypada doskonale. Pełno tutaj wspomnień, retrospekcji przeplatających się z bieżącymi wydarzeniami. Colette świetnie pokazała charakter Klaudyny z perspektywy czasu, jak się zmieniła przez lata, a jednocześnie pozostała sobą. Klaudyna przywołuje nie tylko te miłe, dobre wspomnienia, ale również te bolesne, o których wolałaby zapomnieć. Dowiadujemy się, że jej życie nie zawsze było usłane różami.
Colette pisząc „Klaudyna powraca” nie tylko rozstaje się ostatecznie ze swoją bohaterką i własną młodością, ale tez udowadnia, że jest bardzo dobrą autorką. Istniały podejrzenia, że cykl książek o Klaudynie są autorstwa męża pisarki, omawiany tytuł został napisany i wydany już po rozstaniu z nim. Colette prezentuje w powieści przemyślaną fabułę, dobrze skrojone intrygi na miarę francuskiego dworu, lekki styl. Książkę bardzo dobrze się czyta. Nie jest gruba, widać, że autorka nie chciała rozciągać fabuły w nieskończoność, tylko sprawnie podsumować życie Klaudyny. Jednak polecałabym rozpoczęcie czytania od początku cyklu, bo myślę, że gdybym ja zaczęła od pierwszej książki, czyli „Klaudyna w szkole” to ostatni tom odebrałabym jeszcze lepiej i byłabym jeszcze mocniej zachwycona.