Profesor to pierwsza powieść Charlotte Brontë, którą przeczytałam. Tak, przyznaję nie czytałam Dziwnych losów Jane Eyre. Tak się złożyło, mimo moich dobrych chęci, albo nie było okazji, albo zdobyty egzemplarz był mocno wybrakowany. Dlatego moją przygodę z najstarszą spośród sióstr zaczęłam od pierwszej chronologicznie książki, jaką napisała.
William Cromsworth odrzuca swe arystokratyczne dziedzictwo i wyrusza do Brukseli, by tam znaleźć szczęście. Zostaje nauczycielem języka angielskiego w szkole z internatem dla młodych panien. W książce tej znajdziemy wątki autobiograficzne. Charlotte Brontë, podobnie jak jej bohater William, uczyła angielskiego w szkole w Brukseli. I podobnie jak on doświadczała miłości. Jednak jej obiektem był żonaty właściciel szkoły, co nie mogło skończyć się happy endem. Niezwykła opowieść o miłości a zarazem krytyka relacji damsko – męskich, które w epoce wiktoriańskiej niejednokrotnie sprowadzały się do walki o dominację. Pytanie tylko, czy tak wiele do dziś się zmieniło?
Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie w książce to sposób przedstawiania innych narodów niż brytyjski. Tytułowy profesor w każdym możliwym miejscu podkreśla, że Brytyjczycy są lepsi pod każdym względem od cudzoziemców. Krytykuje Francuzów, Flamandów, Belgów, Austriaków za ich wygląd, ubiór, maniery, głupotę i ociężałość umysłową, a nawet religię. Katolicy w oczach Williama Cromswortha to ludzie zakłamani, którzy tylko pozornie są pobożni. Kobiety uważał za głupie i nieskromne w przeciwieństwie do mądrych, dumnych Angielek o przyzwoitym obejściu. Jedyne, co zarzucał swoim rodaczkom to niedbałość o wygląd, źle upięte włosy i niedbały ubiór.
O ile nie dziwi mnie zadufanie głównego bohatera, o tyle zaskoczyło mnie traktowanie obcokrajowców przez Anglików. Autorka prezentuje postawę ksenofobiczną w stopniu tak ogromnym, że nie podejrzewałabym Brytyjczyków o taką wrogość w stosunku do cudzoziemców. Mimo, że mankamenty angielskiej ziemi też od czasu do czasu pojawiają się w książce, to jednak są one mało znaczące w porównaniu z wadami państw Kontynentu.
Druga rzecz to duże podobieństwo Profesora do Agnes Grey, powieści najmłodszej z sióstr, Anne. Bohaterowie tych powieści wywodzą się z dobrych rodzin, jednakże muszą sami na siebie zarabiać, dlatego zaczynają uczyć. Obie siostry pracowały jako nauczycielki i wplotły w swoje książki wątki autobiograficzne. Jednocześnie zarówno Profesor jak i Agnes Grey mówią przede wszystkim o trudach nauczania, o niegrzecznych, niesfornych i co tu dużo mówić dających mocno w kość uczniach.
Profesor to dobra XIX – wieczna powieść. Fabuła nie jest skomplikowana, ale mówi o tym, co w dziewiętnastym stuleciu wysuwało się na pierwszy plan. Podróże, praca i miłość. Lekkie i sprawne pióro Charlotte oraz prosty język gwarantuje mile spędzony wieczór.
Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem MG